Wczoraj się troche uszkodziłem na siłowni. Nie moge zabardzo ruszać głową na boki i podnosić lewej ręki powyżej barku. Na szczęście pedałuje się nogami i ta kontuzja nie przeszkodziła mi w dzisiejszym rowerowaniu:P Pojechałem moją najkrótszą trasą pod szose, która prowadzi przez Balin - Siersze - Bukowno do Szczakowej. Jedank dziś ewdentnie nie miałem formy. Większość trasy kręciło mi się ciężko. Za to, koło Elektrowni Sierszy zjechałem na leśną ścieżke i ku mojemu zdziwieniu natknąłem się na skałki wśród drzew, ale więcej o nich coś napisze jak probie zdjęcia.
Od soboty nie byłem na rowerze. Dziś jest czwartek czyli dobrze licząc już 5 dni bez roweru. Dłuższy taki stan móglby doprowadzić u mnie do trwałego uszczerbku na zdrowiu i psychice:P Więc ubrałem się naprawde ciepło i poszedłem popedałować w teren. Na początku zaliczyłem podjazd pod Ostrą Górke w Szczakowej i zjazdą na Dobrą. Tam wpakowałem się do lasu Dobra-Wilkoszyn. Przeciąłem go na wporst w kierunku Cieżkowic. Zielonym szlakiem przejechałem przez Góre Wielkanoc. Od Kościoła w Cieżkowicach trzymałem się już czerwonego szlaku który prowadzi na Sosine i Pieczyska. Następnie własną ścieżką podjazd przez Remize Leśną Bucze i jazda brzegiem zalanego kamieniołomu ponownie kierując się do lasu Dobra-Wilkoszyn. Po wyjeździe z lasu, polami skierowałem się na podjazd do Rezerwatu Sasanki,a stamtąd pozostał już tylko zjazd do domu:)
Na koniec chciałem pozdrowić i wyrazić szczacunek dla trzech Panów kąpiących się w Sosinie przy prawie -10 stopniach:)
Wybrałem się dziś na lekki rozjad po Jaworznie w pierwszej strefie tętna. Było prawie 5 stopni, więc mogłem się ubrać dwa razy lżej niż wczoraj. Pojechałem sobie do Byczyny przez centrum, a wróciłem przez Jeziorki. Na koniec podjechałem jeszcze na Sosine. O 17:00 jeszcze jest dosyć jasno.
Jeden dzień wolny w tygodniu żeby wyskoczyć na rower a tu taka pogoda. Miało być powyżej 0 stopni a o 11:00 było nadal -4 :/. Do tego spadł snieg w nocy, a na żadnej pogodzie tego niezapowiadali! Ale już wczoraj umyśliłem sobie że dziś wybiore się do Doliny Eliaszówki i Paczółtowic. Ubrałem się ciepło, w nowe spodnie z membraną i w droge. Po niecałej godzinie miejscami było mi już zimno. Miałem myśli żeby zawrócić albo skrócić wcześniej ułożoną trase. Jednak już przed Myślachowicami jechałem jakimiś nowymi drogami i tam ku mojejmu zaskoczeniu natrafiłem na niezłe podjazdy. Potem prawie 5 kilometrowy podjazd do Nowej Góry i przez Czerną dojechałem do Doliny Eliaszówki, która również zimą wygląda super. Paczułtowice przywitały mnie znów dobrym podjazdem i zjazdem do Racławic. Jednak dziś jadąc w dół troche uważałem bo co chwile gdzieś z boku drogi był lód. W Racławicach za kościołem skręciłem w lewo na najstromszy dziś podjazd. Na szczycie wzniesienia zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie skałce "Powroźnikowa". Statąd obrałem już najprostszą drogę do domu przez: Zawade I, Zimnodół, Żurade i Bukowno. Teraz wracam do projektu, bo jutro mam zamiar zakończyć sesję na uczelni.
Dziś wstałem po 7:00 żeby iść na rower, jednak na termometrze było -4. Więc poczekałem sobie aż zrobiło się chociaż 0 stopni, i tak o 10:00 wyszedłem popedałować. Moim celem dziś był góra w miejscowości Paryż. Na początku standardowo przez Ciężkowice-Jeziorki-Balin-Trzebinie do Myślachowic. Następnie drogą w kierunku Olkusza ale po kilku km, na ostrym zakręcie odbiłem w prawo i znowu w prawo w kierunku Paryża. Tam chwila odpoczynku i zjazd przez Filipowice i Wole Filipowską do drogi Kraków-Chrzanów. Tak długo jedzie się tam z góry że aż troche zmarzłem. Główną pojechałem w kierunku Chrzanowa, żeby po kilku km odbić znów w prawo na Karniowice. Z Karniowic fajną drogą dostałem się do Myślachowic które przejechałem na wprost w kierunku Elektrowni Siersza. Stamtąd już dobrze przeze mnie znaną drogą przez Czyżówke i obok Diablej Góry pomknąłem na Bukowno. Długa prosta, i tak znalazłem się w domu. Trasa fajna, pogoda fajna, wiec wycieczke zaliczam do udanych:)
W taką pogode to trzeba obowiązkowo iść na rower. Chociaż o 9:00 słońce już nie świeciło, ale za to wbrew pogodzie nie wiało kompletnie:)) na dodatek drogi suchutkie. Taki stan rzeczy wprawił mnie w bardzo dobry nastrój:) Teraz troszke o trasie: przez Ciężkowice-Jeleń-Balin dojechałem do Trzebini, gdzie wjechałem na droge która przez Luszowice prowadzi do Olkusza. Następnie dołożyłem jeszcze odcinek na Klucze. Potem powrót przez Hutki gdzie policja namiarzała mnie suszarką, ale dostałem tylko ostrzeżenie słowne: "słabo ciśniesz":D. Na koniec już tylko Bolesław-Krążek-Bukowno i prosta do domu. Właśnie tą ostatnią prostą jechałem w towarzystwie 2 kolaży którzy mnie dogonili. Dawaliśmy troche zmiany więc jechało się szybciej do domu.