Z Beatą i Katarzyną wybrałem się do Ojcowa na niedzielną wycieczkę rowerową. Z krakowskiego Prądnika jechaliśmy cały czas czerwonym szlakiem pieszym który doprowadził nas prosto do celu naszej wycieczki. Na miejscu za sprawą pięknej pogody i jesiennych kolorów drzew byliśmy bardzo zadowoloni z wyprawy. Przez centrum Ojcowa dojechaliśmy jeszcze do Pieskowej Skały i Maczugi Herkulesa. Z tego miejsca został nam już tylko powrót tą samą drogą i podziwianie z drugiej strony jurajskich krajobrazów.
...trzeba dojść do siebie. Więc z samego rana, zaraz po powrocie, wskoczyłem na rower bo po południu zapowiadali deszcze. Delikatnie sobie jechałem bo jakiś słaby byłem:) miało mi wyjść 50km a wyszło 80km, do tego słońce, temperatura i duszne powietrze spowodowały że znów się zmęczyłem:)
W ostatni dzień sierpnia wyskoczyłem na dłuższą wycieczkę pojeździć po dolinkach położonych głównie na południe od autostrady A4. Część mojej trasy pokrywała się z trasą Krakowskiego Maratonu Rowerowego a część ułożyłem sam. Plan był ambitny, z mapy widziałem że może wyjść ponad 100km z czego większość w terenie. Na początek dojazd najprostszą drogą do zamku w Tęczynku. Stamtąd zacząłem już realizować mój plan czyli przejazd przez: Las Orlej, Rez. Dolina Potoku Rudno, Sanka, Rez. Zimny Dół, Rez. Dolinka Mnikowska, Wąwóz Półrzeczki, Góra Bukowa, Krzeszowice i znów znalazłem się pod zamkiem w Tęczynku. Mimo zmęczenia pojechałem zdobyć jeszcze podjazd na Grzmiączke oraz Stare Dworzysko. Powrót odbywał się już na autopilocie przez Płazę, Chrzanów, Balin i do domu.
Na początek wybrałem się do bazy nurkowej "Orka", oddaloną zaledwie 1km od mojego domu. Tam Ewa i Paweł z Zielonej Góry brali podwody śłub, który był jednocześnie próbą bicia rekordu Guinessa w ilości świadków. Wystarczyło że na czas ceremoni (25min) zejdzie pod wode 261 nurków, a faktycznie było ich 275! Po wszystkim udałem się do domu zamieniłem rowery i ruszyłem na małą szosową pętle w kierunku Sierszy. Wyjechałem od siebie koło 19, a już przed 20 zaczęło robić się już ciemno. Kiedy przejeżdżałem przez Czyżówkę zaczęło padać delikatnie. W Bukownie deszcz nie zostawił już na mnie suchej nitki. Jazda w ulewie i ciemnościach Bukowską drogą dostarczyła mi wiele wrażeń na koniec dnia:)
"Orka" z pomocą władz miasta dobrze przygotowała się do imprezy.
TVN 24 nawet ze mną chciało robić wywiad :)
Kolega też brał w tym udział, na koniec dostał certyfikat i fajną koszulkę!
W niedziele wybrałem się z Beatą na zamek w Ogrodzieńcu. Na początku szybko pocisnąłem z Jaworzna do Będzina, a stamtąd już we dwójke przez Pogorie, oraz obok Huty Katowice dostaliśmy się na drogę 790. Trasa ta prowadzi przez Niegowonice czyli po dosyć solidnych górkach. Przez słońce oraz te podjazdy dojechaliśmy na zamek zmęczeni. Na miejscu wysyp turystów, kolejka aby wejść na ruiny dłuższa niż do Toi-Toi na Woodstocku :) Po odpczynku, ziwedzaniu i obiedzie wybraliśmy się w drogę powrotną. Aby ominąć Niegowonice zaraz za Ogrodzieńcem odbiliśmy na Rokitno i tam przez Łazy oraz Wiesiółkę dojechaliśmy do drogi 798. Trasa te jest o niebo lepsza od tej przez Niegowonice z wyjątkiem jednego terenowego odcinka:) Z Ząbkowic już standardowo przez Pogorie do Będzina.
Dziś wcześnie rano wybrałem się z na umuwioną przejeżdżkę z kumplem nad Balaton w Trzebini. Nad wodą wpadł wpadł nam pomysł do głowy aby dołożyć jeszcze kolejny cel czyli zamek w Tęczynku, a według Daniela - Tylczynku:) Jeszcze na trasie pozwiedzaliśmy sobie Zespół Pałacowo - Parkowy w Młoszowej.
Foteczki muszą być :)
Nam z Jaworzna wszystko można:)
Daniel nad Balatonem
Zwiedzanie...
Pałac zdobyty
Popas przed zamkiem ponieważ do środka nas nie wpuszczono
Relacja z Nocnych Manewrów, organizowanych przez Nema, troche spóźniona a wszystko przez Szwagra który trzy razy zapomniał przywieźć mi zdjęcia :) Jednak warto było czekać ponieważ Pan Magister się popisał i foty zrobione przez niego są ekstra :)
Na pierwszym zdjęciu chciałem przedstawić widok jaki mi towarzyszył całą noc:) jazda w takich warunkach terenem to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
Nie chce nic mówić ale chyba wyglądaliśmy troche jak UFO :)
Ja na pierwszym planie a za mną reszta ekipy.
Klimatyczna fotka na piaskowni w tle Elektrownia Siersza i duch Funia :)
Był też moment w którym, przez praktyczny egzamin, musiałem bronić mojego niedawno zdobytego tytułu:)
Zamek w Rabsztynie
Od lewej: Funio, Janusz, Ja, Ania, Ewa, Nemo, Luk, Murthago i za aparatem Szwagier :)
Dziś wybrałem się z koleżanką nad Pogorie. Spotkaliśmy się w Będzinie i wyruszyliśmy z zamiarem objechania wszystkich czterech zbiorników. Jednak na miejscu stwierdziliśmy że nam mało i ruszyliśmy nad Jezioro w Przeczycach gubiąc się kilka razy po drodze:))) Jednak w końcu udało nam się dotrzeć nad wode. Po odpoczynku na plaży i kąpieli udaliśmy się na obiad i w droge powrotną która również nie odbyła się bez przygód:) możliwe że pojawią się tu zdjęcia z tego wypadu tylko w późniejszym terminie...
Na samym początku wycieczki pojechaliśmy pooglądać zwierzyne, tutaj - Dziki Dzik.
Kawałek dalej w Parku Zielona napotkaliśmy na taki obiekt architektury, wiem o nim tylko tyle że podobny można spotkać w Chorzowie.
Ja i Pogoria IV.
Zasłużona kąpiel w Jeziorze Przeczyckim.
Jedyny opanowany przezemnie styl pływania to - topielec:P
No i oczywiście koleżanka Beata :)
Powrót wzdłóż Pogorii.
Tego dnia górki chciały mnie wykończyć :P
Wiadomo że bez przygód niemoże się obejść:)
Jednak wszystko udało się naprawić i mogliśmy wrócić szczęśliwie. Ze wzgledu na trase i towarzystwo wyprawe zaliczam do bardzo udanych i już nie moge się doczekać powtórki:)))
Jako że wybrałem się na weekend ze znajomymi do Ustronia, to korzystając z okazji wziąłem ze sobą rower. Z kilku powodów jednak nie był to góral tylko szosa. Objechałem sobie trase Pętli Beskidzkiej 2011 która została nieco zmieniona do wersji z 2010. Wiadomo jak to w beskidach było dużo podjeżdzania ale nawet mi to jakoś szło, do momentu aż nie pojawiłem się na Kamesznicy. Ta góra mnie zniszczyła, pierwszą ścianke po dobrym asfalcie jakimś cudem udało mi się pokonać na bajku jednak odcinek przed szczytem był tak stromy że poległem i wyprowadzałem szose na nogach:) nie jestem z siebie zadowolony ale nie odpuszcze tej górze i wybiore się tam tyle razy aż uda mi się ją pokonać! :)