Jako że wybrałem się na weekend ze znajomymi do Ustronia, to korzystając z okazji wziąłem ze sobą rower. Z kilku powodów jednak nie był to góral tylko szosa. Objechałem sobie trase Pętli Beskidzkiej 2011 która została nieco zmieniona do wersji z 2010. Wiadomo jak to w beskidach było dużo podjeżdzania ale nawet mi to jakoś szło, do momentu aż nie pojawiłem się na Kamesznicy. Ta góra mnie zniszczyła, pierwszą ścianke po dobrym asfalcie jakimś cudem udało mi się pokonać na bajku jednak odcinek przed szczytem był tak stromy że poległem i wyprowadzałem szose na nogach:) nie jestem z siebie zadowolony ale nie odpuszcze tej górze i wybiore się tam tyle razy aż uda mi się ją pokonać! :)