Tak sobie wyskoczyłem pośmigać po Jaworznie bo mnie nogi swędzą od siedzenia w domu i uczenia się. Nie pytajcie gdzie byłem, lepiej zapytajcie gdzie nie byłem:) Zdjęć nie ma ale za to ponieżej polecam piosenki które fajnie mi się słuchało na rowerze.
Taka tam sobie lajtowa wycieczka z kumplem, wolnym tempem aby chłonąć widoki oraz świeże powietrze:))) Trasa prowadziła przez: Sosine - Piaskownie - okolice Boru Biskupiego - Luszowice - Cięzkowice - Dobrą.
Panorama na czynne wyrobisko piaskowni obok Boru Biskupiego.
Jakoś ostatnio wpadłem na pomysł żeby poszukać fajnych dróg pod rower na terenie po byłej Piaskowni Szczakowa. Za cel mojej eksploracji wybrałem przestrzeń którą od północy ogranicza droga "Szczakowa - Bukowno" a od południa las w którym znajduje się Dolina Żabnika.
Tak wygląda większość dróg w tym terenie - płaski szuter a z lewej i prawej cały czas niewysokie sosny i brzozy.
Również o cień bardzo trudno - cala przestrzeń to jedna wielka patelnia. Drzewa są jeszcze na tyle młode że nie dają wystarczającego wytchnienia od słońca.
Z tym zdjęciem wiąże się większa historia. Za chwilę na środku drogi, przedemną zatrzyma się wielki dzik. Dostanę takiego zastrzyku adrenaliny, że nie będę wiedzał w którą stronę uciekać i obiecam sobie że więcej razy w taką dzicz sam się nie zapuszczę.
Kanał Szczakowski (zwany także Kanałem Głównym) powstał w celu odprowadzania wód z terenu odkrywkowej kopalni piasku Szczakowa, powstałej w połowie lat 50. Początek swój kanał bierze w południowej części miejscowości Bukowno skąd, płynąc w kierunku zachodnim, dociera do dzielnicy Jaworzna – Szczakowej, aby następnie dotrzeć do ujścia do Białej Przemszy, które znajduje się w Sosnowcu – Maczkach. Kanał przebiega przez tereny, które od wielu lat podlegają rekultywacji. W Szczakowej przepływa tuż obok zbiornika Sosina. Wolno sącząca się woda jest tu bardzo czysta. W kanale i jego sąsiedztwie żyje wiele ssaków wodnych (bóbr, wydra, nutria) oraz ptaków. Żyje tu także wiele gatunków ryb (przede wszystkim: kleń, szczupak, pstrąg potokowy). źródło: wikipedia
Mój sprzęt. Wycieczka ogólnie udana, odnalazłem drogę która pozwala bardzo szybko dostać z Jaworzna do Bukowna omijąc drogi asfaltowe, oraz Dolinę Żabnika. Poniżej track z zapisem mojego bładzenia po piaskowni:)
Uczyść się trzeba, ale żeby kolejna partia wiedzy wchodziła lepiej to i na rower iść trzeba!:P Jednak dziś musiałem sobie wyznaczyć jakiś bliski cel, i wpadłem na pomysł żeby jechać odwiedzić babcie w Byczynie. I tak ze Szczakowej przez Dobra, Wilkoszyn, Skałke, Grodzisko, nową nieczynną jeszcze obowdnice i Jeleń dotarłem do celu. Posiedziałem troche, pogadałem z dziadkami i zostałem wygoniony hasłem "jak Ty tak będziesz jechał po omacku" :D Wracałem tą samą drogą wioząc w jednym koszyku bidon a w drugim zaczyn swojskiego żurku. Teraz bez niepokoju o jutrzejszy obiad mogę już iść się uczyć:P
Po ciężkim weekendzie przyszedł czas na rower. Wybraliśmy się z Bartkiem przed siebie, a z czasem wpadł pomysł żeby skoczyć na Płoki terenem. I tak przez Doline Żabnika i Siersze suneliśmy lasami w kierunku naszego celu. Prędkości na prostych dochodziły do 22km/h :) ale dobrze sie tak jechało bo nikt nie miał weny żeby pocinąć mocniej. Jedynie tyłek troche boli od takiej wolnej jazdy. Wracaliśmy z Płoków też lasami ale coś pobłądziliśmy i zamiast wylądować w Bukownie wyjechaliśmy w Olkuszu. Ale i dobrze poznałem kawałek nowego terenu. Lasy w tamtych okolicach są wielkie. Aby opisać ich klimat możnaby zacytować fragment jakiejś bajki. Nic tylko zejść z rowera walnąć się na trawke i leżąc chłonąć spokój tam panujący. Jednak przestrzegam wszystkich, na większości ścieżek jest dużo piachu z którym trzeba walczyć aby poruszać się do przodu.
Miałem dziś nigdzie nie wychodzić i uczyć się cały dzień. Jednak o 17:00 dostałem propozycje wyjścia w teren. Jeżeli o mnie chodzi to ja pacierza i roweru nigdy nie odmawiam. Miała być godzinka a wyszły ponad dwie:) Mimo że dziś zaliczyłem niezaplanowaną wycieczke to jutro wybiore się na zaplanowaną szose:)
Wybrałem się terenem przez Burki w stronę Bukowna. Koło Sosiny spotkałem Janusza który miał już w nogach 70km i wracał do domu. Jednak nietrudno było go namówić na dodatkowe 40km w terenie. Poniżej trasa naszej wyprawy...