...trzeba dojść do siebie. Więc z samego rana, zaraz po powrocie, wskoczyłem na rower bo po południu zapowiadali deszcze. Delikatnie sobie jechałem bo jakiś słaby byłem:) miało mi wyjść 50km a wyszło 80km, do tego słońce, temperatura i duszne powietrze spowodowały że znów się zmęczyłem:)
W ostatni dzień sierpnia wyskoczyłem na dłuższą wycieczkę pojeździć po dolinkach położonych głównie na południe od autostrady A4. Część mojej trasy pokrywała się z trasą Krakowskiego Maratonu Rowerowego a część ułożyłem sam. Plan był ambitny, z mapy widziałem że może wyjść ponad 100km z czego większość w terenie. Na początek dojazd najprostszą drogą do zamku w Tęczynku. Stamtąd zacząłem już realizować mój plan czyli przejazd przez: Las Orlej, Rez. Dolina Potoku Rudno, Sanka, Rez. Zimny Dół, Rez. Dolinka Mnikowska, Wąwóz Półrzeczki, Góra Bukowa, Krzeszowice i znów znalazłem się pod zamkiem w Tęczynku. Mimo zmęczenia pojechałem zdobyć jeszcze podjazd na Grzmiączke oraz Stare Dworzysko. Powrót odbywał się już na autopilocie przez Płazę, Chrzanów, Balin i do domu.
Wybrałem się odwiedzić babcie w Byczynie. Ze wzgledu na upały wyjechałem z domu już wieczorem kiedy słońce tak nie paliło. Na początku standard na Dobrą i Wilkoszyn następnie przez Skałke, Grodzisko, nową obwodnice obok Funia i do Byczyny. Za drogę powrotną zabrałem się jak zgasło słońce dlatego pocisnąłem asfaltem przez Jeziorki. Tylko miedzy Wilkoszynem a Dobrą wskoczyłem w teren aby skrócić sobię drogę. Naszczeście się nie zebiłem i nikt mnie nie zabił ;)
Miałem nigdzie nie jechać na rower ponieważ byłem umuwiony ze znajomymi na Sosinie. Jedank jakoś tak wstałem wcześnie i nie miałem co robić, wiec szybko wrzuiłem rower na dach auta, ubrałem kolarskie gatki i czym prędzej pognałem w kierunku dolinek. Moim celem była jazda tylko terenem, nawet nie brałem ze sobą mapy. Rower sam wybierał ścieżki po których ma ochote jechać i dzięki temu odkryłem nowe odjechane ścieżki które zadowoliły by bardzo kolegów na fullach :)
Relacja z Nocnych Manewrów, organizowanych przez Nema, troche spóźniona a wszystko przez Szwagra który trzy razy zapomniał przywieźć mi zdjęcia :) Jednak warto było czekać ponieważ Pan Magister się popisał i foty zrobione przez niego są ekstra :)
Na pierwszym zdjęciu chciałem przedstawić widok jaki mi towarzyszył całą noc:) jazda w takich warunkach terenem to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
Nie chce nic mówić ale chyba wyglądaliśmy troche jak UFO :)
Ja na pierwszym planie a za mną reszta ekipy.
Klimatyczna fotka na piaskowni w tle Elektrownia Siersza i duch Funia :)
Był też moment w którym, przez praktyczny egzamin, musiałem bronić mojego niedawno zdobytego tytułu:)
Zamek w Rabsztynie
Od lewej: Funio, Janusz, Ja, Ania, Ewa, Nemo, Luk, Murthago i za aparatem Szwagier :)
Od kilku dni miałem zamiar wybrać się na szosie do Miękini porobić sobie podjazdy:) ale dziś tak wiało że asfalt odpadał. Jedynym wyjściem było ułożenie trasy pod górala w gęstych lasach. Szybkie spojrzenie na mape i obrałem sobie dwa cele. Pierwszym z nich był Wąwóz Simota koło Regulic. Słyszałem o tych rejonach dużo dobrego i się naprawde nie zawiodłem:) Kolejnym celem był odcinek żółtego szlaku pomiędzy zamkiem w Lipowcu a Chrzanowem. Jednak o tej trasie nie jestem w stanie dużo napisać. Przez późną godzinę oraz deszczowe chmury zrobiło się dosyć ciemno i zamiast kontemplować szlak cały czas obserwowałem i nasłuchiwałem otoczenie czy mnie jakaś leśna buka nie ma zamiaru zaatakować:P Na koniec wycieczki spotkała mnie dosyć dziwna przygoda. Jadąc już przez Ciężkowice puściłem kierownice aby nałożyć okulary i w tym momencie mój rower wpadł w wibracje. Mało brakowało a bym zaliczył solidną glebe na asfalt przy prędkości 35km/h. Jeżeli ktoś nie jest w stanie sobie wyobrazić jak to wyglądało to przedstawiam efekt "Speed wobble" na przykładzie motoru.
Wąwóz Simota, tutaj można poćwiczyć górską jazdę:)
Pogoda dzisiaj nie była zachwycającą. Chmury, silny wiatr i deszcz mogliśmy doświadczać przez większość dnia. Jednak cała ta nieprzyjemna aura uległa zmianie w momencie mojego wyjścia na rower. Dowody przedstawiam poniżej....
Pierwszą kąpiel słoneczną doświadczyłem na górze Wielkanoc w Ciężkowicach.
Panorama na Ciężkowice.
Jadąc przez Dolinę Żabnika miałem postuj na poziomki:)
Pusta droga na Przymiarki.
W Przymiarkach, miejscowość składającej się z kilku domów, zawsze panuje niesamowity spokój. Uwielbiam tędy jeździć.
W okolicy Burek znalazłem fajne zakola Sztoły. Podczas upałów wybiore się tu chyba okąpać ponieważ woda jest krystalicznie czysta.