Dziś poraz drugi wybrałem się z ekipą z Sosnowca za Sławków. Krążyliśmy po Krzykawce, Ujkowie, Bukownie. Oni bardzo dobrze znają tamtejsze tereny i co za tym idzie wszystkie podjazdy. Starałem się jechać bardzo ekonomicznie żeby sie utrzymać za nimi do końca i udało się:) Pogoda nie zapiękna. Temperatura ujemna. Kilka zamarzniętych przerzutek i pancerzy. Grupa w składzie 4 osobowym.
Dziś wybrałem się z Bartkiem zaatakować Paryż:) Trasa ta sama którą jechałem w czwartek. Jednak temperatura dla mnie nie zaciekawa, czekaliśmy prawie do 12:00 żeby się rozciepliło. Ubrałem sobie do tego cieńkie rękawiczki i po drodze miałem problem z zamarzającymi dłońmi:/ W samym Jaworznie mijaliśmy kilku kolarzy w tym Rafała który już wracał do domu.
Dziś wybrałem się na rekreacyjną wycieczke z Bartkiem i jego psem. Jeździliśmy tylko w terenie żeby piesek mógł pobiegać sobie bez smyczy. Na termometrze poniżej 0 stopni, ale momentami niezłe błoto. W obu rowerach zamarzły przednie przerzutki:D co mi się nigdy wcześniej nie zdażyło. Słoneczko ostro świeci. Jutro ma być troche cieplej i nie wiać. Mam nadzieje że prognoza się sprawdzi bo planujemy z Bartkiem jechać do Paryża tą trasą która jechałem ostatnio. Jak ktoś ma ochote się podpiąć to zapraszam!
Mimo pogody która niezachęca do wyjścia wybrałem się na rower z Rafałem i Darkiem rozruszać nogi po wczorajszej jeździe. Śmigaliśmy głównie po moich okolicach.
Nareszcie udało mi się wybrać na rower z ekipą z Sosnowca. Spotkaliśmy się na Balatonie. Naszym celem były "górki" na Krzykawce. Ruszyliśmy przez Ostrowy potem koło Euroterminalu do Sławkowa. Po drodze spotkaliśmy grupę kolarską z Zagłebia Sosnowiec. Jechaliśmy za nimi do momentu jak jeden z zawodników nie złapał gumy. Następnie dotarliśmy do Krzykawy. Kręciliśmy się po okolicy jednak nie zapamiętałem całej trasy bo już mi się gotowało w nogach. Za Sławkowem chłopaki odjechali mi konkretnie, jednak poczekali pod sklepem. Na długiej prostej z Bukowna do Szczakowej już kompletnie odeszły mi siły i nie byłem nawet wstanie utrzymać się im na kole. Więc grupa odjechała szybciej do Sosnowca a ja znów wracałem ostatnie kilometry na oparach do domu:)
P.S. Zapomniałem dodać że troche dziś wiało ale temp już całkiem znośna.