Wirus...

Czwartek, 26 maja 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Foto, GPS, Grupa, Szosa
-Dzień dobry panie doktorze
Nedvet z tej strony się kłania
Ja w sprawie wyników dzwonię
-Panie Nedvet obawiam się, że mam dla pana smutną nowinę
Może lepiej by było gdyby pan usiadł
Obawiam się, że...naprawdę nie wiem jak to powiedzieć
Ale podejrzewam, że jest pan nosicielem cyklozy
- ale jakto? dlaczego? co to oznacza?
- jest to nieuleczalna choroba która opanowała Pana umysł i ciało
- ale Panie doktorze ja jestem jeszcze młody, całe życie przedemną, chce żyć
- Panie Nedvet jest jeden sposób pozwalający żyć z tą chorobą
musi Pan pędzić najdalej, najwyżej i najszybciej jak to jest tylko możliwe. Wtedy widoki będą cieszyć oczy, płuca dostaną metry sześcienne tlenu a pęd roweru będzie wyzwalał w Panu niezliczone ilości hormonu szczęscia który pozwoli przeżyć w normalnym świecie do następnego wypadu na rowerze:)


Dziś pojechałem z Funiem do Pilicy bo mieliśmy tam rezerwacje:D

Powrót do przeszłości...

Wtorek, 24 maja 2011 · Komentarze(5)
Kategoria Solo, Szosa
Dawno nie byłem na dłuższej wycieczce asfaltem, wiec kilka dni temu zapalowałem przejechać trase którą często jeździłem w tamtym roku. Celem było kilka małych miejscowości za Kluczami (Kwaśniów, Ryczów, Żelazko i Śrubarnia), w których panuje klimat jaki lubie, czyli: cisza i spokój. Można podziwiać również jurajskie widoki jadąc mało uczęszczanymi przez samochody asfaltami które co chwile pną się w góre albo opadają w dół. Dla mnie poprostu raj:)

Miało nie być rowera...

Poniedziałek, 23 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Grupa, Teren
Miałem dziś nigdzie nie wychodzić i uczyć się cały dzień. Jednak o 17:00 dostałem propozycje wyjścia w teren. Jeżeli o mnie chodzi to ja pacierza i roweru nigdy nie odmawiam. Miała być godzinka a wyszły ponad dwie:) Mimo że dziś zaliczyłem niezaplanowaną wycieczke to jutro wybiore się na zaplanowaną szose:)

Spotkanie z Januszem...

Czwartek, 19 maja 2011 · Komentarze(4)
Kategoria GPS, Grupa, Teren
Wybrałem się terenem przez Burki w stronę Bukowna. Koło Sosiny spotkałem Janusza który miał już w nogach 70km i wracał do domu. Jednak nietrudno było go namówić na dodatkowe 40km w terenie. Poniżej trasa naszej wyprawy...

W terenie...

Środa, 18 maja 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Solo, Teren
Jazda w terenie, szacowanie strat w sprzecie po maratonie i podglądanie parki kopulującej na łonie natury:)

Powerade Suzuki MTB Marathon - Zabierzów

Niedziela, 15 maja 2011 · Komentarze(11)
Kategoria Rywalizacja, Teren, Foto
Kiedy w zime ogłoszono że Zabierzów będzie jednym z etapów Powerade Marathonu to już wtedy wiedziałem na 100% że będę uczestnikiem tej edycji. Kilka miesięcy czekania, i wkońcu 15 maja zbliżał się coraz szybciej. Niestety wszystkie prognozy od tygodnia pokazywały że w ten dzień ma padać. Na szczęscie nie lało od samego rana, wiec na trase wyruszyłem suchy i jechało mi się całkiem dobrze. Taki stan nietrwał długo, bo gdzieś od 20km robiło się coraz bardziej mokro a na polach wiało konkretnie. Trasa zamieniała się z suchej w błotną. Pierwszą jej ofiarą była dziewczyna z teamu Kelly's która wyleciałą ze zjazdu do Doliny Eliaszówki i spadła kilka metrów w dół do wąwozu po kamienistym zboczu. Nie wiem do końca co jej się stało, ale widziałem że wstała na nogi. Kolejna część trasy nie była łątwa ale jakoś dawałem rade. Do prowadzącego traciłem 17min. Terror dla mnie zaczął się od Czubrowic, gdzie błota już było bardzo dużo i musiałem walczyć o utrzymanie pionowej pozycji na płaskiej drodze, a o zjazdach nawet niepisze. Na ostanich 15 km straciłem całą motywacje przez moje opony które wogóle niedawały rady w tych warunkach. Wtedy minęło mnie kilkunastu zawodników. Finisz do mety w połowie odbywał się jazdą korytem strumyka, którego lodowada woda schłodziła moje nogi i na końcówce walczyłem ze skurczami w obu nogach. Dojechałem na 132 pozycji na 572 startujących. Nie jest to zły wynik ani dobry, ale ciesze się że dojechałem do mety i mogłem ubrać się w suche ciuchy i zjeść ciepły posiłek:)


Mój punkt obserwacyjny startu dystansu GIGA.
























Jazda rzeką i ja bohaterem drugiego planu :)


Chłopaki tam nieźle zasuwali:)

Ostatnia jazda...

Środa, 11 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Solo, Szosa, GPS, Test
Dzisiaj ostatni raz rower przed niedzielnym maratonem. Teraz tylko odpoczynek i regeneracja przed startem.

Rozjazd w cieple...

Wtorek, 10 maja 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Solo, Szosa
Trasa: Szczakowa - Bukowno - Dobra - Szczakowa.

Rozkręcanie nóg po ciężkim weekendzie. Nareszcie temp. które zaczynają mi odpowiadać:) a szeroko omijana przezemnie droga na Bukowno stała się rowerową mekką. Niestarczy palców u rąk i nóg żeby policzyć wszystkich jadących tam kolarzy.

Barania Góra przez Smerkowiec i Salmopol

Niedziela, 8 maja 2011 · Komentarze(7)
Trasa: Wisła Podmalinka – Smerkowiec (835m n.p.m.) – Przełęcz Salmopolska (934m n.p.m.) – Malinów (1114m n.p.m.) – Zielony Kopiec (1152m n.p.m.) – Gawlasi (1076m n.p.m.) – Magurka Wiślańska (1140m n.p.m.) – Barania Góra (1220m n.p.m.) – Wisła Czarne

5:00 wstaje z łóżka, pada deszcz ale się zbieram. Dzwoni Nemo, rozmawiamy chwile czy jechać w taką pogodę ale w końcu się decydujemy. Całą drogę autem pada i to konkretnie. Przyjeżdżamy na parking w Wiśle niedaleko skoczni Adama Małysza i w tym momencie deszcz ustaje.


Dosłownie za moment pokazuje się pierwszy skrawek czystego nieba i wychodzi tęcza. Wizja deszczowo-błotnej wyprawy znika, więc humory poprawiają nam się o 100%. Szybko wypakowujemy rowery i z bananem na twarzy ruszamy w góry. (foto by Nemo)


Na początek podjeżdżamy zielonym szlakiem na Smerkowiec. W tle po prawej widać skocznie.


Wyjechaliśmy dopiero kawałek pod góre, a widoki robią się już przednie. (foto by Nemo)


Po chwili gubimy szlak i tym samym fundujemy sobie pchanie rowerów pod góre, ale naszczęście niedużo.


Po odnalezieniu właściwej drogi kierujemy się na Salmopol. Tam wcinamy obiad i rozmawiamy z 60 letnimi bikerami którzy śmigają na fullach:)


Przed Malinowem spotykamy kolege Nema, który jedzie z nami prawie aż do Malinowej Skały, a potem odbija na Skrzyczne. (foto by Nemo)


Jeszcze zanim się rozdzieliliśmy mnie spotyka "Psssssst" (foto by Nemo)


Nemo walczy ostro ze stromym podjazdem, a w tle ścieżka którą przed chwilą jechaliśmy.


Ostatni podjazd pod Baranią, który bardzo mi się podobał, bo prawie w całości można pokonać go w siodle. (foto by Nemo)


I oto cel naszej wyprawy, widok z platformy na Baraniej Górze.


Tego dnia Nemo zrobił mi dużo fajnych zdjęć. (foto by Nemo)


Co on tam robi przy tym drzewie?


I wszystko jasne, podziwia widok na Tatry:) (foto by Nemo)


Teraz pozostał już tylko zjazd bardzo trudnym niebieskim szlakiem do Wisły, na którym moja rama wyginała się na boki jak z plasteliny. (foto by Nemo)


Tak wygląda początek największej rzeki w Polsce i w tym miejscu kończy się moja wycieczka z Nemem. Było super minęło dopiero kilkanaście godzin od powrotu do domu, nogi jeszcze bolą ale w każdym momencie spakowałbym rower i objechał jeszcze raz tą trase.