Wyrobiska piaskowni po deszczu...
Sobota, 3 grudnia 2011
· Komentarze(1)
W tygodniu pogoda była dobra na rower ale brakowało czasu. W sobote natomiast od samego rana padało a czas na rower był.
Już myślałem że będę się musiał obejść smakiem, ale koło 13:00 przestało padać i już za 30min siedziałem na rowerze pedałując w kierunku Sosiny.
Nie byłem sam, bo udało mi się namówić na rower tate. On wpadł na pomysł żeby omijać asfaltowe drogi i tak za Sosiną wjechaliśmy na nieczynne wyrobiska piaskowni i udaliśmy się w kierunku Boru Biskupiego, który i tak omineliśmy bo w trakcie odbiliśmy na Sierszę. Potem przez Luszowice i Okradziejówke dojechaliśmy do Czarnego Stawu. Z tego miejsca dzielił już nas tylko moment o Cieżkowic skąd prosto asfaltem trafiliśmy do Szczakowej na obiad.
Już myślałem że będę się musiał obejść smakiem, ale koło 13:00 przestało padać i już za 30min siedziałem na rowerze pedałując w kierunku Sosiny.
Nie byłem sam, bo udało mi się namówić na rower tate. On wpadł na pomysł żeby omijać asfaltowe drogi i tak za Sosiną wjechaliśmy na nieczynne wyrobiska piaskowni i udaliśmy się w kierunku Boru Biskupiego, który i tak omineliśmy bo w trakcie odbiliśmy na Sierszę. Potem przez Luszowice i Okradziejówke dojechaliśmy do Czarnego Stawu. Z tego miejsca dzielił już nas tylko moment o Cieżkowic skąd prosto asfaltem trafiliśmy do Szczakowej na obiad.